Rutyna przedstartowa, o której nie wolno zapominać
Ostatnie zawody w tym roku przyniosły mi bolesną lekcję, postanowiłem jednak przeanalizować sytuację i oto moje spostrzeżenia.
Jak by komuś się nie chciało czytać, to filmik z namiastką przekazu poniżej :-)
Cieszę się, że zostałeś, zapraszam do lektury :-). Na trójmiejskim podwórku jedyny obecnie klub organizujący zawody IPSC to SKS ARDEA ze swoim cyklem czterech zawodów pistolet i PCC L1. To fajna impreza, zresztą mnie specjalnie do uczestnictwa zachęcać nie trzeba.
W tym roku nie mogłem uczestniczyć w pierwszej edycji, więc by zostać sklasyfikowanym musiałem się pojawić na ostatnich, mikołajkowych zawodach w grudniu 2022. Na zawody jechałem z przekonaniem graniczącym z pewnością, że znajdę się na podium. Ostatnie 2 tygodnie przechorowałem i miałem ciężki okres zawodowo, jednak wziąłem to wszystko pod uwagę i wiedziałem, że z moim poziomem wyszkolenia, doświadczeniem i pomimo faktu, że nienawidzę strzelać gdy jest mokro i zimno będę na podium. Rozgrywka, w bardzo pozytywnej atmosferze toczyła się pomiędzy Krzyśkiem Nowackim i mną. Byłem przekonany, że na pewno jeden z nas wygra, by zmitygować negatywny wpływ czynników atmosferycznych przygotowałem sobie zestaw ogrzewaczy, odpowiednią ilość prowiantu, termos z kawą itd.
Na zawody przyjechałem bez stresu, na ostatnią chwile, nie robiłem rozgrzewki fizycznej, troszkę dobyć i transition w safety, nic specjalnego. Pierwszy tor średni, strzeliłem na 100% mimo dość nietypowego błędu, ostrzelałem 2 razy tarczę. Nie zastanowiłem się i poleciałem dalej.
Na kolejny stage statycznym było ok, to 4 tarcze i kiwak, a ja przygotowywałem się na ruchomą blaszkę, więc strzeliłem to na pełnym luzie, choć wolno. Nadal, żadnej refleksji…
…gadałem z dawno nie widzianymi znajomi, nagrywałem, zaklejałem, ładowałem magazynki, poszedłem po kawę, generalnie sympatycznie spędzałem czas na zawodach. Przeszliśmy razem wesołą kompanią na kolejną oś, jakoś bez przekonania poszedłem na zapoznanie się z torem, schemat działania był podobny, miło spędzony czas. Strzeliłem bardzo wolno i faktor mnie troszkę zmartwił, szczególnie że Krzysztof odstawił mnie o dobre 4 sekundy. Zamiast przemyśleć i poszukać koncentracji, w mojej głowie pojawiła się typowa dla mnie głęboka myśl „a chuj tam..” która była zwieńczeniem procesu myślowego, który zajął mi około 1 milisekundy, a który sprowadzał się do konkluzji, że drugie miejsce też jest ok. Z tym przemyśleniem poczułem się na tyle komfortowo, że postanowiłem poeksperymentować na kolejnym torze i strzelić w nietypowy sposób. Nic nie zyskałem, nic nie straciłem, ale w końcu to L1, można się pobawić, szczególnie że było ogólnie wesoło i sympatycznie.
Ponownie wesołą kompanią poszliśmy na kolejny tor, gdzie Rożek opowiadał o swoich przygodach w Norwegii, no i każdy miał coś do powiedzenia. Sędziowie żartowali, ktoś tam się rozwiódł niedawno, ktoś inny rozwiódł się dawno, były teorie o broni i amunicji, wspominki i utyskiwanie na pogodę, bo rozpadał się śnieg. Na torze był Mickey Mouse i mimo, że trenuję go często i strzelam go na pewniaka, to postanowiłem strzelić zachowawczo. Troszkę czekałem aż Mickey się wychyli, strzeliłem go pewnie, potem niezbita spłonka, ale było generalnie ok, wolno ale ok.
No i potem stało się coś niebywałego. Jak skończyłem strzelać, to mimo tego, że był jeszcze jeden tor do strzelenia to ja po prostu zabrałem swój tobołek i poszedłem na ostatnią oś, gdzie 40 minut siedziałem, piłem kawę i zastanawiałem się dlaczego nikt nie idzie. Pogadałem chwilę z sędziami i zdziwiony taką zwłoką poszedłem ponaglić mój squad. Gdy wróciłem i zapytałem Nikodema dlaczego nie przyszli na kolejną oś, powiedział mi, że jeszcze strzelają, no i z ogromnym zaskoczeniem zobaczyłem, że strzelają rzeczywiście jeszcze jeden tor. Nie byłem na zapoznaniu się z torem, nie miałem planu, wszedłem „z bomby” i ominąłem tarczę. Doule miss procedura mi się nie zdążył już od dawna, a skoro już się zdarzył to pociągną mnie w dół o 4 miejsca w klasyfikacji tych zawodów. Strata nie do odrobienia na 2 ostatnich torach.
Cały ten wpis, nie jest po to by wspominać zawody, nie o to zupełnie chodzi. Po zawodach dość mocno zastanawiałem się co się stało, że zabrakło koncentracji. Pierwsza teoria, Nikodema, to brak regeneracji i przemęczenie, ale to nie to, bo miałem świadomość tego stanu i byłem gotowy strzelać mimo to. Finalnie przypomniałem sobie o rutynie przedstartowej, którą mozolnie wypracowałem ponad 2 lata temu i którą zupełnie nie zaprzątałem sobie głowy na zawodach. Tego właśnie zabrakło i takie są efekty, gdy nie robi się tego co powinno się robić, tym razem na własne życzenie.
Dla odświeżenia pamięcią i zakotwiczenia w niej mojej rutyny oto ona, obym nigdy już nie musiał dokonywać takich odkryć, jak to, że nie zastosowałem rutyny przedstartowej.
1. Wchodzę na oś strzelecką
2. Rozstawiam swój sprzęt, miejsce koncentracji, wodę, słuchawki, parasol, krzesło
3. Witam się z sędziami i helperami
4. Oczekuję na rozpoczęcie briefingu w miejscu koncentracji, analizuje budowę toru, jeśli posiadam notatki lub materiały wywiadowcze, to je sobie przypominam.
5. Uczestniczę w briefingu, zapamiętuję kolejność strzelania (który jestem, po kim jestem)
6. Trzy 3 minuty – zapoznania z torem
7. Pierwsze przejście – liczę cele i strzały
8. Drugie przejście, planuję strategię przejścia, symuluję wymiany magazynków
9. Kolejne przejścia: liczę kroki, wizualizuję sekwencję.
10. Koniec zapoznania z torem – udaję się do miejsca koncentracji
11. W miejscu koncentracji do chwili wywołania jako zawodnik przygotowujący się wykonuję wizualizację przebiegu toru, słucham muzyki
12. Po wywołaniu jako zawodnik przygotowujący się weryfikuję sprzęt, opróżniam kieszenie, weryfikuję magazynki i sprzęt, wizualizuję w myślach przebieg, wykonuję krótkie dogrzanie.
13. Po wywołaniu jako zawodnik następny, podchodzę do toru, przekazuję kamerę do nagrania przebiegu, obserwuję zawodnika przede mną i sędziów.
14. Po komendzie „range is clear” wchodzę na tor, wykonuje ostatnie przejścia, z liczeniem kroków, odtwarzam w myślach poszczególne sekwencje.
15. Po komendzie „shooter on the line” podchodzę na miejsce startu, wizualizuję jeszcze raz przebieg.
16. Po komendzie „load and make ready” ładuję broń, przygotowuję i ostatni raz wizualizuję cały przebieg, ten krok kończę odkładając broń na wieszak, łapię za rękojeść i unoszę rękę symulując dobycie, następnie opuszczam ręce do pozycji ready.
17. Po komendzie „Are you ready?” koncentruję się na pierwszym do wykonania zadaniu na torze (dobycie, podjęcie broni, przemieszczenie itp.)
18. Po komendzie Stand-by robię wdech i oczekuję na sygnał startu (max 3 sekundy).
19. Po zakończeniu przebiegu zabieram kamerę od osoby nagrywającej, podchodzę do miejsca koncentracji, opróżniam magazynki, czyszczę je, doładowuję magazynki i umieszczam na pasie, pakuję swoje miejsce koncentracji i przechodzę na kolejna oś.