Podsumowanie startu na Mistrzostwach Polski
Wstęp
Postanowiłem, że nie będę pisał o zawodach na blogu, bo właściwie poza tym, że organizatorom, którzy urabiają sobie ręce po łokcie przygotowując zawody, należą się zawsze podziękowania i gratulacje nie można wiele więcej napisać, tory były super, wszystko szło sprawnie, bezpiecznie, w fajnym towarzystwie ludzi dzielących pasję do strzelectwa. Była loteria, nic nie wygrałem, ale Łukasz podarował mi wylosowaną przez siebie wielką bluzę CZ. Skoro to były kolejne doskonałe zawody, to po co więc inwestuję swój czas w ten wpis łamiąc postanowienie, że na blogu o zawodach nie będę pisał? Śpieszę z wyjaśnieniem:
Tegoroczne mistrzostwa były dla mnie pierwszymi zawodami L3 do których przygotowywałem się praktycznie przez cały sezon. Przygotowania obejmowały chyba każdy możliwy aspekt i wiązały się z nimi kwestie organizacyjne, motoryczne, mentalne, dietetyczne i strzeleckie. Wykonałem kawał dobrej roboty ale nie przełożyło się to pozytywnie na mój performance, pomyślałem zatem, że warto udokumentować na gorące swoje przemyślenia, by stały się dobrą lekcją dla mnie i zagadnieniem pod rozwagę dla osób czytających ten tekst.
Rekonesans przed zawodami
Analiza projektów torów, uczestniczenie w pre-match jako widz, obmyślanie planu torów przed dniem startu, to czynności, które dają nadzieję na uzyskanie przewagi nad konkurencją, ale w moim przypadku zasadność ich stosowania jest bardzo ograniczona i warto odnotować, żeby tych rzeczy albo nie robić, albo robić tylko w uzasadnionym przypadku, czyli takim w którym uzyskany benefit przewyższa nakład czasu i włożony w czynność wysiłek.
Warto udokumentować zatem to co jest zasadne, oto moja personalna lista:
Projekty torów mogą się zmienić, warto je przejrzeć przed zawodami w poszukiwaniu nietypowych pozycji startowych, których na co dzień się nie ćwiczy, a których nawet krótkie przećwiczenie może zwiększyć pewność zawodnika w dniu startu.
Uczestniczenie w pre-match jako widz, przez cały dzień jest bardzo wyczerpujące, bezsensowne i niewiele daje, nagrywanie czasu startu celów ruchomych, budowanie mojej strategii w oparciu o występy innych zawodników, jest z kolei kontr produktywne i na pewno nie warte poświęconego czasu.
Z mojej perspektywy warto jest przyjechać wcześniej na guncheck, upewnić się na jakich torach zaczyna mój skład i poświęcić czas na lepsze poznanie tylko maksymalnie 2 pierwszych torów każdego dnia zawodów. To pozwala mi złagodzić delikatną niepewność pierwszych chwil na każdych zawodach.
Warto śledzić media społecznościowe organizatorów, czasem pojawiają się na nich ciekawe materiały np.: zdjęcia gotowych torów. Zamiast męczyć się na pre-match lepiej przyjechać nieco wcześniej w dniu zawodów, dać sobie czas na rozgrzewkę, rozpoznanie toru, koncentrację.
Technicznie lepsze jest wrogiem dobrego
Wydaje się, że jest to oczywiste, ale dla mnie najwyraźniej nie i kupowanie oraz stosowanie nowych, nawet najbardziej zachwalanych przez sprzedawców produktów tuż przed zawodami to zawsze jest kiepski pomysł. Nawet jeśli nie dojdzie to takiej sytuacji jak u mnie, gdzie broń się zacinała i generalnie pracowała gorzej to paradoksalnie sytuacja, w której tuż przed zawodami, do których sumiennie się przygotowywałem, broń zacznie pracować o wiele lepiej, także nie jest pożądana. Chciałbym żeby pistolet pracował na zawodach w sposób który znam, do którego się przyzwyczaiłem, który uważam za normalne działanie broni. Nie chcę żadnych niespodzianek, ani pozytywnych, ani negatywnych. Po prostu chcę zrealizować swój plan, na znanej sobie broni. Stosowanie innych środków konserwujących niż zazwyczaj, mieszanie różnych środków, nawet jeśli są to mikstury tajemne i w zaufaniu rekomendowane, to spory błąd i bez względu na wpływ na pracę broni, zrobią raczej więcej złego niż dobrego. Będę unikał jak ognia.
Nie ma drogi na skróty
Uważam, że nie mam talentu i naturalnych predyspozycji do sportu, który jest moją pasją, a mój tryb życia i okoliczności, z którymi się mierzę w żaden sposób nie pomaga w byciu świadomym i skoncentrowanym strzelcem, podobnie jest z doświadczeniem, pozostaje one u mnie dobrem dość deficytowym. W związku z tym, jedyne co mogę zrobić to ciężko i mądrze trenować w czasie, którym dysponuję. Dość dużym zagrożeniem jest uleganie iluzji mediów społecznościowych i przyjmowanie za prawdę tego co ludzie publikują lub tego co wynika z ich wypowiedzi. Nie tylko dlatego, że bardzo rzadko są to treści wartościowe, ale głównie dlatego, że płacę za poznawanie tych wątpliwej jakości opinii swoim czasem, którego zaczyna brakować na konsekwentny proces doskonalenia się. Kolejnym zaburzającym trening elementem są wszelkiego rodzaju mniej istotne dla mnie kwestie techniczne lub organizacyjne. Kompletacja optymalnego wyposażenia wózka, idealne i zgodne z rekomendacjami dietetyka posiłki w dniu zawodów, właściwa regeneracja i spokojny sen, itd. Itp. są dobre, ale czasami trudne do zapewnienia i ich brak nie powinien mieć znaczącego wpływu na mój performance. Po sobie widzę, że gdy brakuje talentu lub potu wylanego na treningu, to kwestie takie jak troszkę gorszy sen, jajko na twardo zamiast na miękko (albo odwrotnie), brak zapasowego parasola itp. itd. urasta do rangi problemu i staje się najpierw problemem przed startem, a tuż po starcie wymówką, wyjaśnieniem kiepskiego występu. Myślę, że dobrze jest pamiętać, by poświecić czas na rzetelne przygotowanie formy strzeleckiej, trenować, startować, zdobywać doświadczenie i unikać budowania elementów obrzędów wokół zawodów, bo tak naprawdę wszystkie elementy tej celebry nie mają większego znaczenia, gdy porównamy je do ważności doświadczenia, umiejętności, mocnej psychiki i rzetelnie wypracowanej motoryki. Oczywiście super jeśli wszystko idzie dobrze, ale gdy sprawy poza moją kontrolą idą źle, to nie powinno mieć to dla mnie istotnego znaczenia.
Nie można oczekiwać rezultatów od niewykonanej pracy
Właściwie kontynuując poprzedni wątek można powiedzieć, że jeśli dostępny czas poświęcany był zarówno na czynności rozwijające umiejętności strzeleckie, jak i na mało istotne działania związane z celebrowaniem przygotowań do zawodów, to jeśli nie zostały zachowane właściwe proporcje, a nie zostały, to nie powinienem oczekiwać rezultatów od nie wykonanej pracy. Warto pamiętać, że plan treningowy, rozpisany i uznany za realny powinien być potraktowany jak projekt, którego realizacja raczej pozytywnie wpłynie na umiejętności strzeleckie, z kolei brak realizacji mojego własnego planu na pewno destrukcyjnie wpłynie na poziom przygotowania mentalnego.
Shit na pewno happens
Jadąc na zawody niektórych rzeczy mogę być pewien, na przykład tego, że popełnię jakiś błąd. Prawdopodobnie coś się nie uda, być może o czymś zapomnę, pojawią się niespodziewane wyzwania zawodowe lub prywatne. W moim przypadku większość tego typu błędów i elementów rozpraszających może nie być w dniu zawodów istotna. Warto każdą tego typu sytuacje przepracować przepuszczając ją przez prosty filtr, krótkich, racjonalnych, zamkniętych pytań, które pozwolą ocenić, czy mam jakikolwiek wpływ na to, by realnie poprawić sytuację, czy jest to pilne, czy jest to warte ryzyka popełnienia kolejnego błędu, czy obiektywnie zmienia to zadanie jakie przede mną stoi, a jeśli tak to w jakim stopniu. Proste pytania zamknięte, zastosowane we właściwym momencie, pozwalają złapać dystans i powrócić do stanu koncentracji, a roztrząsanie błędu rozciąga jego skutki na czas, w którym błąd nie wystąpił.
Mistrzostwa Polski to po prostu zawody
Finalnie, warto bym na kolejnych ważnych zawodach pamiętał, że każde zawody to po prostu zawody. Uczestniczę w nich generalnie dla siebie, płacę za udział, przygotowuję się, poświęcam czas, bez względu jak się potoczą to w chwili ich zakończenia staną się przeszłością. Na ważnych zawodach wszystkie zasady mają zastosowanie zupełnie tak samo jak na zawodach podwórkowych, rutyna przygotowania do startu wygląda dokładnie tak samo, w jednej chwili mogę startować tylko na jednym torze, nie mam żadnego wpływu na wynik i jedyne co mogę zrobić to minimalizować ilość błędów dzięki implementacji wszystkiego co zrobiłem przed zawodami. Skoro tak jest, i nie ma drogi na skróty, shit na pewno happens i nie można oczekiwać rezultatów od niewykonanej pracy to należy po prostu konsekwentnie doskonalić umiejętności, pracować ciężko i mądrze i nie szukać wymówek, tylko szlifować formę.
Update z 11.10.2022 po rozmowie z Łukaszem:
Zakwaterowanie indywidualne to przywilej, o który warto zadbać. Zrobić rezerwację odpowiednio wcześniej, kupić większy pokój, wybrać hotel w którym jest to czego potrzebujemy, jeśli mamy takie możliwości. IPSC to sport indywidualny, indywidualny jest też sposób regenracji.
Wspólne wyjścia na obiad-kolację ok, ale bez przesady, zamawiamy, gadamy, luzujemy głowę i ciało, konsumujemy i na każdy ma swój "quality time".
Żadnych wieczornych rozmów, szkoleń, planów itp. itd. Jeśli jedyny czas w których możemy gadać o wspólnych działaniach sportowych i biznesowych to wieczór pomiędzy pierwszym i drugim dniem mistrzostw to lepiej w ogóle nie zawracać sobie tym głowy, bo nie jest ani czas ani miejsce.
Relacja filmowa na YouTube: