Dryfire - czyli suszyć czy nie suszyć?

Dryfire - czyli suszyć czy nie suszyć?

środa, Październik 19, 2022 IPSC Dryfire Trening na sucho Strzelectwo dynamiczne

Moje doświadczenia z treningów na sucho.

Pisząc o dryfire, treningu na sucho, mam na myśli trening z bronią, bez zużywania amunicji, to moja definicja. W strzeleckiej mowie potocznej, taki trening często nazywany jest suszeniem. Ostatnio to się delikatnie zmienia, ale dotychczas najbardziej popularne były wśród strzelców dwie postawy. Pierwszą prezentowali bardzo dobrzy strzelcy, którzy mówili, że właściwie to nie ćwiczą na sucho wcale, albo bardzo mało, a drugą prezentowali strzelcy aktywni głównie w mediach społecznościowych, deklarujący, że ćwiczą dużo, po kilkanaście tysięcy powtórzeń dziennie. Moim skromnym zdaniem, te dwie postawy mają ze sobą wspólne to, że niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Po mistrzach mówiących, ze nie ćwiczą na sucho nie widać tego, że nie ćwiczą, bo ich strzelenie na zawodach nie wygląda tak jak by nie ćwiczyli na sucho, natomiast po startach osób deklarujących codzienne ekstremalne ilości powtórzeń także nie widać, że ćwiczą na sucho. Moim wpisem nie chcę nikogo ani zmieniać ani pouczać, myślę, że każdy ma prawo żyć i się męczyć, dlatego przydługi wstęp podsumuję krótko: ja ćwiczę na sucho, uważam, że dryfire pozytywnie przekłada się na poziom kompetencji strzeleckich, ale jak wszystko warto ćwiczyć na sucho mądrze. Poniżej przedstawię kilka moich spostrzeżeń dotyczących dryfire.

Świadomość techniki

W dryfire moim zdaniem najistotniejsza jest świadomość tego co się dzieje w czasie wykonywania ćwiczenia i konsekwentne dążenie, do kontrolowania tych stanów ciała, które są niezbędne przy strzelaniu z użyciem amunicji. Zanim zaczniemy suszyć, powinniśmy wiedzieć jak wygląda prawidłowo technicznie wykonane powtórzenie, jaka jest pożądana siła ucisku dłoni, jaki na danej odległości i typie celu obraz przyrządów powinniśmy widzieć.

Izolacja

Kolejna istotna rzecz, to izolowanie fragmentów ruchów i doprowadzanie ich do perfekcji w tych obszarach, w których nawyki będą przydatne. Dla przykładu trenując przeniesienie, możemy wyizolować moment od przełamania ściany, do ponownego uzyskania akceptowalnego obrazu przyrządów na nowym celu i to właśnie ćwiczyć. Podobnie jest z dobyciem, wymianą magazynka i przemieszczaniem się.

Strzelanie jest konieczne

Jednym z zagrożeń ćwiczenia na sucho jest wypracowanie nawyków, które nie będą przydatne w czasie prawdziwego strzelania. Mózg kodując brak reakcji broni, czyli odrzutu i podrzutu, będzie podświadomie dążył do eliminacji czynności pochłaniających energię bez potrzeby np: będzie rozluźniał chwyt, konsekwencje tego typu sytuacji mogą być nieprzyjemnie destrukcyjne dla wyniku na zawodach, sam się o tym przekonałem, wiec osobiście przeplatam treningi dryfire z treningami z prawdziwą amunicją. Zyskuję wówczas referencję dla mózgu, nie tworzę sobie blizn treningowych, a nadal dzięki dryfire oszczędzam na amunicji.

Zasada Pareto

Ile ćwiczyć na sucho, a ile z prawdziwego ammo. Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale ja zmodyfikowałem znaną i wyświechtaną zasadę Pareto tak, że na 20 strzałów z prawdziwej amunicji, muszę minimalnie oddać 80 strzałów na sucho, to jest minimum i w praktyce robię powtórzeń na sucho spektakularnie więcej. Myślę, że u mnie może to być nawet 95% powtórzeń wykonanych na sucho. Oczywiście w moim przypadku przesądzają względy finansowe, dostępność strzelnicy w czasie w którym mogę zająć się treningiem i to są już kwestie indywidualne, ale generalnie proporcja w mojej opinii jest właśnie znacząca na korzyść ilości powtórzeń na sucho.

Jak często suszyć

               Ja trenuję codziennie. Po powrocie do domu zazwyczaj muszę zdjąć garnitur (albo niedzielny bułgarski dres ortalionowy), więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wcisnąć się od razu w spodnie strzeleckie, założyć pas i posuszyć. Dodatkowo dość istotnym argumentem jest dla mnie światło dzienne. Głównie suszę albo po południu, albo rano, zależnie od pory roku. Zawsze przed startem na zawodach poświęcam czas na suszenie oraz przećwiczenie na sucho nietypowych startów, których spodziewam się po analizie opisów torów (podniesienie ze stolika itp.) . Myślę, że warto też dodać, że ćwicząc codziennie nie trenuję każdego dnia tego samego i tak samo długo. Zazwyczaj dwa dni w tygodniu uznaję za dni lżejsze i ćwiczę tylko wejście w cel, pracę na resecie i budowę chwytu z kurkiem owiniętym plastrem, ten mikro kontakt z bronią jest ok i może trwać  około 15 minut. Pozostałe treningi na sucho zajmują mi około 1h, czasem dłużej.

Co ćwiczyć              

Ciekawe plany treningowe można znaleźć w książce Bena Stoegera DryFire Reloaded. Sięgam do niej oczywiście i uważam, że jest super, ale wprowadziłem dla siebie zasadę, że są ćwiczenia, które robię w dniu (1h) dłuższych treningów i nie ma od tego odstępstwa. Dobycie (4x20), wejście w cel (3x40) , przeniesienie w sektorze (2x25), wymiana magazynka w ruchu (4x10), następnie dodaję zalecenia z książki DryFire. Wypracowanie tej rutyny jest ważne, ja mam sprawdzoną metodę na wypracowanie rutyny, wmawiam sam sobie, że muszę suszyć codziennie przez minimum 25 dni, bo w przeciwnym razie … ( w tym miejscu pozwoliłem, by mój demon szeptał najstraszniejsze scenariusze)… no i stojąc w obliczu niewyobrażalnej tragedii wierzyłem podświadomie, że jej uniknę gdy będą suszył, a po trzech tygodniach suszenie było nawykiem, przyzwyczaiłem się i robię, a jak się pogubię (na przykład po dłuższych wakacjach) to powtarzam i karmię przez chwilkę demona i jest ok.

Gdzie suszyć

               W moim przekonaniu najbardziej efektywny trening to taki, w którym powtórzenia na sucho poprzedzają wykonanie danego ćwiczenia przy użyciu amunicji. Mogę porównać obraz przyrządów i odczucia tuż przed strzałem i podczas strzelania przy użyciu amunicji weryfikując rezultat na tarczy z dokładnie tymi samymi odczuciami na sucho. Jedyny problem jaki widzę w takim podejściu to koszt wynajęcia osi, jeśli zasady funkcjonowania strzelnicy określają, że płacąc za wejście na oś jesteśmy ograniczeni czasowo, to rzeczywiście suszenie na strzelnicy może nie być uzasadnione ekonomicznie, w każdym innym przypadku warto przeplatać powtórzenia na sucho i dziurawienie tarczy.

Zagrożenia

               Niewłaściwy trening na sucho może przynieść sporo szkód. Warto pamiętać, że celem, szczególnie w mojej klasie production jest trafiać alfy tak szybko jak to tylko możliwe. W związku z tym niezwykle istotny jest prawidłowy, mocny chwyt, właściwa praca na spuście i potwierdzenie akceptowalnego obrazu przyrządów. Jeśli powyżej wspomniane elementy zostaną zaniedbane w trakcie treningu na sucho, czasy na pewno się poprawią, ale wyniki na zawodach nie, to może być bardzo frustrujące.

Papier przyjmie wszystko

               Tak samo jak w przypadku każdej innej formy treningu tak i dryfire może się znudzić. Znużenie i blizny treningowe mogą się pojawić przy zbyt dużej ilości powtórzeń, dlatego moim zdaniem lepiej nie przesadzać, nie tworzyć nierealnych „hardcorowych” planów na cały sezon. Ja ze swojej strony kilka razy zajechałem się tak, że krew się lała, a popękane pęcherze na palcach lewej ręki goiły się na tyle długo, że w efekcie zaburzyły trening, to dla mnie nie ma większego sensu.

O wiele lepiej sprawdza się w moim przypadku konsekwentna praca nad ćwiczeniami podstawowymi, które uzupełniam o szlifowanie tych elementów, które uznaję za najsłabsze zgodnie z zaleceniami z książki Stoegera.

Podzielone przez 4

               W trakcie szlifowania techniki stosuję zasadę zaczerpniętą od Maxa Michela, który całkowitą ilość powtórzeń danego ćwiczenia dzieli na 4 równe serie. Pierwszą i ostatnią wykonuje pilnując ekstremalnie techniki, drugą wykonuję na 90%, a trzecią na 120%, za każdym razem analizując powstające błędy i dając sobie między powtórzeniami czas na przemyślenie i przygotowanie umysłu i ciała do korekty. Ta metoda się u mnie sprawdziła, polecam. Myślę, ze ma ona dość solidne podstawy w teorii uczenia, kto chce może poszperać w publikacjach na researchgate.

A gdy się nie chce

               Prawda jest taka, że nie jestem maszyną i treningi nie wyglądają tak, że jedyną szansą na przerwę w treningach jest przegląd fabryczny, przyjazd serwisantów i oliwienie trybów (cokolwiek sobie czytający wyobraża teraz, to niech przestanie, nic takiego się nie dzieje). Po prostu czasem wracając do domu czuję się i wyglądam ja „zdjęty z krzyża”, wizja efektywnego treningu na sucho jest dość odległa. W takich chwilach najczęściej wrzucam na ekran dowolną sesję dryfire Maxa Michela z kanału Train with Max ( Train with Max - Join the Squad is creating Training videos and coaching material | Patreon ) i ćwiczymy razem, czasem zarzucam energetyczną muzę, a jak mimo tego mi się nie chce, to wmawiam sobie, że jeśli nie zrobię suszenia to moi bliscy zginą w męczarniach i nigdy więcej nie spotkam przyjaciół, no i jakoś zmęczenie staje się detalem łatwym do zignorowania, choć trzeba przyznać, że nie są to najlepsze treningi co do jakości.

Zbijaki

Dodam tylko dla porządku, że trening na sucho robię z magazynkami napełnionymi zbijakami, które mają identyczną wagę jak prawdziwe naboje. Aby uniknąć ryzyka mam osobne magazynki napełnione zbijakami i trzymam je w szufladzie, a w czasie pracy na sucho amunicja jest zamknięta w sejfie. Po pierwsze ograniczam ryzyko wypadku, a po drugie ćwiczę bronią, której waga jest taka sama jak waga broni w czasie startu.

Jestem jaki jestem...

               Tak to u mnie wygląda na dzień dzisiejszy, dokumentując ten wpis parkuję swoje opinie i doświadczenia i będę mógł do nich wrócić za jakiś czas bez specjalnego wysiłku, jeśli ktoś się natknie na ten wpis i mu to pomoże, zainspiruje to ok, jeśli nie to też ok, jak by jednak nie było, to postaw kawę, będzie to bardzo motywujące do dalszej pracy :-)

Szukaj